Mamy dziś 6 sierpnia –
mogę z pewnością stwierdzić że jest
połowę wakacji mamy za sobą. Jak
ten czasz szybko leci gdy się pracuje a jednocześnie stara się odpocząć ( z
dnia na dzień stwierdzam że dziś już sobie odpuszczę ale stańmy w prawdzie, ja
nie umiem odpoczywać, zawsze znajdę sobie jakąś robotę, po prostu taka już
jestem). Ten miesiąc był pełen niespodzianek wrażeń niespodziewanych wydarzeń,
które wniosły wiele do mojego życia
Dobra zacznijmy od początku.. Jestem z natury bardzo
uporządkowaną, wiedzącą co chce osobą, która bez kalendarz nie wychodzi z domu
! (Tak sobie teraz pomyślałam co by było gdyby on mi zginął). Muszę mieć
wszystko zaplanowane, tak jest mi po prostu łatwiej zapanować nad tym całym chaosem.
Od 4 lipca zaczęłam staż w Urzędzie Miasta w moi mieście, więc wszystkie
spotkanie, wyjazdy (w sumie czekał mnie wyjazd tylko do Warszawy ale wiadomo na
jeden dzień to nie taka straszna wyprawa) sobie opuściłam. Pomimo że to tylko
kilka godzin dziennie to i tak wolałam
niegdzie nie wyjeżdżać (Choć zdarzały się czasem jakieś wyjścia na rower
czy do McDonalda- nie można też całych dni w domu siedzieć, oszaleć można). Z
jednej strony cieszyłam się z tej pracy a z drugiej [przekreśliło to moje
największe marzenie- wyjazd na Światowe Dni Młodzieży…
Pogodziłam się
już z tą myślą że nie pojadę..
pomyślałam no trudno to może nie miejsce i czas bym tam była.. Czułam się
okropnie patrząc ba radość ludzi, którzy mieli tam jechać.. Nie mogłam na to
patrzeć.. Aż któregoś dnia (a było to w środę a wyjazd na Światowe Dni Młodzieży
był w piątek wieczorem ) dostałam telefon od Księdza, który powiedział : „Emka,
zwolniło się miejsce a wyjazd do Krakowa, pakuj się i jedziemy !” Gdy to
usłyszałam, od razu poleciałam do mamy by powiedzieć jej że jadę. W tej euforii
zapomniałam zupełnie o pracy, o tym że trzeba sobie załatwić wolne (wiadomo stażystka
chce 3 dni wolnego bo wyjeżdża do Krakowa i Warszawy). Do odważnych świat
należy ! Stwierdziłam i następnego dnia rano poszłam do szefowej by ją zapytać
o to wolne. Ku mojemu zdziwieniu zgodziła się bez wahania , więc pojechałam! Był
to najlepszy czas w moim życiu ! Pomimo surowych warunków było mega ! Zdawało mi się że wszystko co mówił papież
było tylko do mnie i to właśnie lubię w takich spotkaniach .
Gdy
myślałam że nic nie może mnie więcej zaskoczyć bo wróciłam do domu, wyspałam
się i pojechałam do Łomianek ( na jeden dzień więc jedyne co spakowałam to jedzenie,
telefon, ipad, powerbank i w drogę ! ) Zaplanowanie miałam wszystko do tego
stopnia że pilnowałam godziny odjazdu by o sensownej porze wyjechać do domu (przecież
następnego dnia miałam pracę, kurs na prawo jazdy) więc musiałam się
wyspać po wyjeździe. Wszystko szło po
mojej myśli : Msza święta, przemówcie Matki Generalnej trwało dość krótko i już
około 17 było po wszystkim, więc ogarnęłam grupę (czy 5 osób można nazwać grupą
? – TAK !!) spakowałyśmy się i w drogę !!
Nikt nie pomyślał że przejedziemy raptem 3 metry do wyjazdu
z bramy. Jak pech to pech ! zaczepiłyśmy o część bramy i zerwało nam tłumik (Oczywiście
jestem optymistką więc powiedziałam „dobra, zaprowadzimy samochód do mechanika,
2 godziny i lecimy dalej do domu !”) Okazało się że to nie take proste jak nam
się wydawało… mechanik stwierdził że samochód naprawi dopiero na jutro na 1200.
Byłam załamana !!! Wszystkie moje plany legły w gruzach… Miałam pokusę by
złapać najbliższy autobus i do domu ale przecież nie będę taką egoistką i nie
zostawię dziewczyn samych w Łomiankach Pogodziłam się z myślą że muszę zostać
(mimo że nie miałyśmy ze sobą noc oprócz dobrego humoru).
Nasz przymusowy pobyt
był okazją do odwiedzenia Warszawy. Nigdy nie miałam okazji by pozwiedzać to
miasto. Jestem nim zauroczona choć wiem że nie mogłabym tam mieszkać dłużej niż
3 miesiące. Przy najbliższej okazji wrócę do Warszawy i spędzę w niej kilka dni !
Wzruszyły mnie te
kłódki i wiem że w dniu ślubu też chcę taką przyczepić ! Wspaniale jest
zobaczyć coś takiego !
Ten post wyszedł
bardzo długi ale nie mogłam się jakoś zmobilizować i napisać ten post.
Super, ze mimo takiej "monotoni" pojechałaś do Krakowa. ;) cieszę sie, ze Ci sie podobało. :)
OdpowiedzUsuńZrobilas przepiękne zdjęcia! <3
Podobało to mało powiedziane !! :) A co do zdjęć to jestem amatorką ale się staram !! :)
UsuńRównież zapisuję wszystko w kalendarzu :) zawsze muszę mieć wszystko zaplanowane, latwiej mi się wtedy funkcjonuje.
OdpowiedzUsuńhttp://othersideofdiy.blogspot.com/
Wakacje mijają mega szybko ! Ja nie byłam niestety na ŚDM, ale widzę po zdjęciach, że było fajnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://nataliakaczmarek.blogspot.com/
Super, że jednak CI się udało pojechać :)
OdpowiedzUsuńsuper zdjęcia ! Fajnie,że udało ci się pojechać, na pewno tego nigdy nie zapomnisz..Cudowne uczucie przebywać wśród tylu ludzi i różnych kultur.
OdpowiedzUsuńhttp://aisakm.blogspot.com/
Ja miałam jechać, ale coś mi nie wyszło xD
OdpowiedzUsuńNiecałe 3 tygodnie i szkoła :(((
blogerkaphoto.blogspot.com
Gratuluje świetnego bloga.
OdpowiedzUsuńChętnie podejmę z Tobą współpracę.
Proszę o kontakt na maila:
info@paywin.pl
Widzę, że pierwsza połowa wakacji była pełna przygód :P Bardzo chciałam jechać na Światowe Dni Młodzieży, ale niestety mi nie wyszło. Oglądałam transmisje w telewizji i chyba musiało być tam świetnie. Widzę, że Ciebie również kręci tematyka religijna, więc zapraszam do siebie (piszę o Bogu, Kościele i swojej wierze).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
www.oczamihumanistki.pl